Sąd Okręgowy w Lublinie ogłosi dziś decyzję w sprawie planowanego na sobotę Marszu Równości w Lublinie. Jego organizatorzy odwołali się od decyzji prezydenta miasta, który zakazał zgromadzenia, tłumacząc to względami bezpieczeństwa.
- Nasze zgromadzenie ma charakter pokojowy - zapewnił na wstępie czwartkowej rozprawy Bartosz Staszewski, organizator Marszu Równości. - Prezydent, argumentując zakaz, powołuje się na szereg czynników, które miały miejsce w ubiegłym roku. W mojej opinii to na policji ciąży obowiązek zapewnienia bezpieczeństwa. Czuję się dyskryminowany. To jedyny dzień w roku, kiedy możemy przejść ulicą trzymając się za ręce, bo na co dzień spotykamy się z obelgami. To bardzo ważny dzień dla wielu młodych ludzi - tłumaczył.
- Decyzja w żaden sposób nie miała na celu dyskryminowania kogoś - zapewnił radca prawny Urzędu Miasta Zbigniew Dubiel i przypomniał, że prezydent wydając zakaz kierował się ustawowymi przesłankami. Wspomniał o zawartych w uzasadnieniu decyzji obawach dotyczących zagrożenia dla mienia i życia. - Nie sposób tego zweryfikować, bo dopiero ewentualne odbycie zgromadzenia może doprowadzić do takiej weryfikacji. Ale chodzi właśnie o to, żeby do takiej sytuacji nie doprowadzić.
Dyrektor Wydziału Bezpieczeństwa Mieszkańców i Zarządzania Kryzysowego w Urzędzie Miasta Jerzy Ostrowski wyjaśniał natomiast, że jednym z głównych problemów jest fakt, że marsz ma się zaczynać i kończyć na pl. Teatralnym, gdzie w tym czasie będzie odbywał się piknik historyczny.
- Poprosiliśmy o zmianę rozpoczęcia i zakończenia zgromadzenia. Organizator podtrzymał swoją decyzję, przesuwając to miejsce jedynie o kilka metrów. W naszej ocenie że względu na ilość osób, które mogą wziąć udział w Marszu Równości nie ma możliwości spokojnego odbycia obu wydarzeń - tłumaczył Ostrowski.
- Nie można było wygrodzic miejsca pikniku? - dopytywala sędzia Jolanta Szymanowska.
- Nie rozważaliśmy tego. Nikt się do nas o to nie zwracał. To organizator odpowiada za przygotowanie placu. Trudno, żeby miasto wykonywało czynności, które nie są w jego kompetencjach - odpowiedział Ostrowski.
Dodał też, że Ratusz ma wątpliwości co do możliwości pokojowego odbycia Marszu Równości. Przypomniał o zamieszkach prowokowanych przed rokiem przez przeciwników tęczowej manifestacji. - W ubiegłym roku marsz był pokojowy. Ale proszę sobie przypomnieć, jakie były skutki. Były osoby poszkodowane, zostało zniszczone mienie - mówił dyrektor.
- To zagrożenie, które uzasadniałoby zakaz marszu, musi płynąć od jego uczestników. Nie można ich obarczać odpowiedzialnością za to, że mogą znaleźć się osoby trzecie, które będą się agresywnie wobec nich zachowywać - odniosła się do tych wątpliwości Anna Mikołajczyk z biura Rzecznika Praw Obywatelskich, który dołączył do postępowania jako jego uczestnik.
Rozstrzygnięcie w tej sprawie ma zostać ogłoszone o godz. 11.40. Jeśli sąd podtrzyma zakaz wydany przez prezydenta, organizatorom pozostanie odwołanie do sądu apelacyjnego.